Tymi aparatami są Coolpix P90 i Coolpix L100. W tej recenzji zajmę się drugim z wymienionych. Będzie to również krótka rozprawa o aparatach amatorskich i ich właściwościach, którymi producenci tak lubią się chwalić.
Coolpix L100
DANE TECHNICZNE:
Efektywne piksele: 10,0 mln
Matryca: 1/2,33 cala typu CCD; całkowita liczba pikseli: około 10,7 mln
Obiektyw: Zoom-NIKKOR 15x; 5,0–75,0 mm (odpowiednik kąta obrazowego dla obiektywu do formatu 35 mm [135]: 28–420 mm); f/3,5–5,4; zoom cyfrowy: maksymalnie 4-krotny (odpowiednik kąta obrazowego obiektywu do formatu małoobrazkowego [135]: 1680 mm)
Zakres ostrości: od 50 cm do nieskończoności, tryb makro: od 1 cm do nieskończoności. Komputer
Monitor LCD: monitor z matrycą TFT o przekątnej 3 cali, 230 tys. punktów, z powłoką przeciwodblaskową
Nośniki danych: pamięć wewnętrzna (około 44 MB), karty pamięci SD/SDHC, niekompatybilne z kartami pamięci Multi Media (MMC)
Wielkość zdjęć (w pikselach): 3648 x 2736 (wysoka: 3648/ normalna: 3648), 2592 x 1944 (normalna: 2592), 2048 x 1536 (normalna: 2048), 1024 x 768 (PC: 1024), 640 x 480 (TV: 640), 3648 x 2432 (3:2), 3584 x 2016 (16:9: 3548), 1920 x 1080 (16:9: 1920)
Redukcja wibracji (VR): z przesunięciem matrycy CCD
Czułość ISO: Automatyczna (automatyczny dobór czułości w zakresie ISO 80–800), tryb Wysoka czułość (ISO 720-3200)
Interfejs: USB Hi-speed
Źródła zasilania: cztery baterie alkaliczne typu AA (w zestawie), baterie litowe, zasilacz EH-76 (dostępny osobno)
Czas działania akumulatora: około 350 zdjęć wykonanych bateriami alkalicznymi lub 900 zdjęć wykonanych bateriami litowymi
Wymiary (szer. x wys. x głęb.): około 110 x 72 x 78 mm bez części wystających
Masa: około 355 g bez akumulatora i karty pamięci SD/SDHC
Dołączone akcesoria: cztery baterie alkaliczne typu AA, kabel USB UC-E6, kabel audio-wideo EG-CP14, pasek AN-CP18, pokrywka obiektywu LC-CP20, płyta
CD-ROM z pakietem oprogramowania, zasilacz EH-67
System operacyjny: Windows Vista (32-bitowy), Windows XP Home Edition/Professional, Mac OS X w wersji 10.3.9 lub 10.4.11, 10.5.5.
W czasach, kiedy zdjęcia można robić zwykłą komórką, pojawienie się takich aparatów jak Coolpixy może przekona mało wymagających użytkowników fotografii, by sięgnąć po poważniejsze sprzęty (choćby Nikona). Może w takich okolicznościach chwalenie się zakresami czułości ISO, czy ilością pikseli ma jakiś sens. W innych jest bezsensowne. Na pytanie „chcesz więcej zdjęć, czy mniej do wielkich powiększeń?”, ludzie niezżyci z tradycją fotografii odpowiedzą, że chcą zdjęć więcej. By zilustrować i zapisać zabawę u cioci na imieninach, czy alkoholowe eksperymenty podczas juwenaliów wystarczą spokojnie 4 miliony pikseli (a i to dużo).Zatem po co amatorom, dla których powstał ten aparat aż 10 milionów? Nie przychodzi mi na myśl nic, poza tym, że to dobra liczba do chwalenia się kolegom (choć nie zobaczysz tak wielkich zdjęć w ich komputerze).
Czemu tak się złoszczę i przekonuje każdego, że aparat powstał dla ludzi zupełnie nie zaznajomionych ze sztuką robienia zdjęć? Twórcy aparatu wmontowali weń tak zwaną „łatwą automatykę”. To już nie jest „trudna” automatyka, w której fotograf mógł wybrać program tematyczny – tym razem robi za nas aparat! Przestaję się dziwić pytaniom o to „jakie zdjęcia robi twój aparat”. Nagle nabiera to sensu. „Aparatonoid” śledzi uśmiechy i przymykane oczy ,a kiedy ktoś zgrzeszy ruchem, nasz aparacik grzecznie nam to powie.
Okej, mały odpoczynek od złośliwości. Muszę pochwalić Nikona.
Wielkim plusem sprzętu jest jego niezwykła intuicyjność. Kiedy zrezygnujemy z totalnego zaufania dla technologii, zorientowanie się co jak działa jest bajecznie proste. Wszystko można opanować w godzinę myszkowania po przyciskach.
Aparat jest również diablo szybki! Nie trzeba długo czekać by się włączył, a kiedy chcemy szybko sfotografować obiekt w ruchu, poradzimy sobie – Coolpix robi do 13 klatek na sekundę! Do tego stabilizacja obrazu ratuje większość zdjęć robionych naprędce.
Muszę przyznać, że Coolpix jest bardzo lekki i dość wygodny – zwłaszcza dla osób z małymi dłońmi. Wszystkie przyciski są w zasięgu palców. Jego niewielkie gabaryty pozwalają nam robić zdjęcia nie rzucając się w oczy. Dodatkowo pomaga w tym dość duży OPTYCZNY (!) zoom. Dzięki temu faktycznie niezłemu Nikkorowi x15 można dobrze powiększyć obraz (Coolpix P90 ma aż x24 zoom!).
Co jeszcze… Bardzo ładnie zrobiono mu zdjęcie, które umieszczono na opakowaniu.
Niestety, aparat jak już zrobi zdjęcie, da nam pokaz z wypasu szumów. O ile na trzepaku w słoneczku sprawdza się nieźle, o tyle zdjęcia robione w pomieszczeniach rażą niedopuszczalną ilością szumów! Czegoś takiego nie widziałem od czasów, kiedy to próbowałem zrobić ładne zdjęcie na „komórce”. Zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć takiego potraktowania nawet amatorów fotografii, którzy jednak zauważają, że z obrazkiem jest coś nie tak, kiedy na twarzach pojawiają się czerwone kropeczki,a których podczas robienia zdjęcia nie było. No tak, automatyczna czułość ISO…
Jeśli jesteśmy fanami robienia zdjęć robaczkom, a jest słońce, to ten aparat jest jak znalazł! Nieźle ostrzy już od 1 cm (do nieskończoności… to może nie wyłączać tej opcji?).
Jak przystało na dobry aparat fotograficzny, ten też ma możliwość kręcenia filmów.
Materiał pochodzi ze StacjaKultura.pl, której jesteśmy częścią.
Kamil Mirkowicz pozycjonowanie